piątek, 11 listopada 2011

04.10.2007

Splątanie czyli taki objaw... dzisiaj akurat tłumaczyłam tekst o splątaniu po zażyciu narkotyków, ja nie zażywam, a splątana jestem, albowiem jest to objaw wspólny dla wielu różnych jednostek chorobowych. Dla F.31 (wg ICD 10) również.
Moje splątanie jest inne, bo - oczywiście - jestem człowiekiem wyjątkowym :) To nie urojenia wielkościowe, tylko zwykła zgryźliwość moja.
Na czym polega? Głównie na ustawicznym niezadowoleniu i braku świadomości o co mi w tym wszystkim - czyli szeroko rozumianym życiu - chodzi. No bo z czego tu się cieszyć: nie wysypiam się, pracuję pracuję... i ni za mną ni przede mną, z małżem się ... rozmijamy jakoś, on nie przystaje do moich wyobrażeń o rodzinie itepe, wszystko co robię, wykonuję coraz bardziej mechanicznie, nie umiem dociec przyczyn tego stanu, coraz częściej mam ochotę nawiać z domu i nie wrócić przez najbliższe 100 lat, mam poczucie że coś mnie omija, a kiedy usiłuję zrobić sobie przyjemność, dopada mnie poczucie winy, wyrzuty sumienia i ogólnie jeszcze mi gorzej, bo się od hedonistek zwymyślam przy okazji...
Co najNAJnajgorsze - zaczęły wracać tamte durne myśli z 2005 i sprzed kilku miesięcy, że z kim innym byłoby inaczej... Bronię się przed tym, ale to pożera ogromną ilość energii. Profilaktycznie (znaczy antycudzołożnie) poinformowałam małża o w/w prosząc o zamontowanie pasa cnoty - i on nawet się nie wkurzył, po prostu ... zrobiło mu się mnie żal. No jassssny gwint, poczułam się upodlona na maxa, bo gdybym tak po prostu... no nie wiem, powiedzmy w twarz dostała, to ok - zasłużyłam, a tutaj... moje uosobienie dobroci w osobie małża żałuje mnie niewymownie bo się biedna K. męczy.
Z drugiej zaś strony to uosobienie dobroci zasyfia mi mieszkanie i w weekendy zamiast odpocząć zaiwaniam jak muflon roboczy, nie dopilnuje tego czy tamtego i drze się na mnie w ramach pretensji, no i podcina dziecku skrzydła. A N. tak pięknie na prostą ostatnio wychodzi. I wystarczy że jest cokolwiek tylko nie-correct, on zaczyna puszczać teksty w stylu... babci D. i dziadka W. plus dziadka B. razem wziętych. Masakra. Takie stłamszenie psychiczno-emocjonalne. Ja nie wyrabiam słysząc takie rzeczy. Bo ok, sama wrzeszczę na Dużą (ooo, Duża na mnie również, żeby nie było że jednostronnie....), ale nie trawię gdy się mnie słownie poniża i nie poniżam słownie jej. Co innego wrzasnąć: Wściekła jestem, dlaczego nie pomyślałaś zanim to zrobiłaś! niż: Duża, ty normalnie muł jesteś!
No i jak nic, czarno na białym, splątanie mi wychodzi.
Diagnoza: MAM MIXA (nnormalnie, a raczej nienormalnie, jak w reklamie Play).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz