piątek, 11 listopada 2011

11.02.2007

Nikt mnie nie kocha...


U nas ten zyskuje, kto jest bezczelny i wygadany.............młodzi, zdolni, atrakcyjni.... a  ja nie jestem ani młoda, ani zdolna, ani tym bardziej atrakcyjna. Może ktoś jest, kto się tak czuje, ja naprawdę się czuję jak 40-latka, poddziadziała z lekka i jeszcze z zawianą psychiką i w ogóle nie jestem, nie potrafię być urocza. Ja mam już 25 lat; niby tylko 25 ale z drugiej strony tyle już za mną że to prawie 40 lat doświadczeń. Nie, nie marudzę, doła łapię. Wiem jednak że nic nie ryzykuję i że tacy ludzie jak ja nic nie mają do stracenia, i dlatego jeszcze wierzę w takie pomysły. Nie uspokoję się, a dobrze zapewne nie będzie, bo czego bym się nie dotknęła, to skutecznie rozpieprzam, ale i tak podziałam, dla udowodnienia że nic nie potrafię.. Oto moje credo życiowe w dniu dzisiejszym. 

Poza tym sak i welna się nie odezwały a miały się w Wawce spotkać w ten weekend. Znaczy, i one mnie nie chcą. Kasy permanentnie brak, bo chociaż na durne zakupy bym się wyrwała, a tu NIC. I co ja mam bidny żuczek zrobić??? Wyglądam jak zapuszczony chwast i grama kobiety we mnie nie ma. Jak sobie patrzę na te wszystkie paniusie co je mijam w różnych miejscach, to ja sama jestem... no, byle jaka. To taki znaczny eufemizm na opisanie tego, co o sobie sądzę. I co mi po tym, ze gdy wspomnę komukolwiek o swoich wymiarach (84-63-84) to sypią się ochy i achy, skoro ja sama tego nie czuję?? Ani dobra się nie czuję, ani mądra, ani operatywna, ani kreatywna, ani utalentowana, no - inteligentna jestem, bo to wszystko zauważam, ale gdyby gdzieś na świecie przyznawano The Greatest Loser Awards, z pewnością statuetkę w pierwszej edycji miałabym jak w banku. Więc niech mi ktoś mądry powie: po co żyć???

Doszłam do jeszcze jednego wniosku dzisiaj, który to wniosek oblałam gorzkimi łzami: będę mogła w spokoju umrzeć, jeśli uzyskam odpowiedź na pytanie: Ile mnie jest we mnie a ile choroby?? Uściślając: jaka jest prawdziwa K., a które zachowania są tylko skutkiem bipolara. Jeśli się tego dowiem, zechcę zejść z tego łez padołu. Małż skwitował sprawę krótko: będziesz żyła wiecznie. I stąd te łzy. Chociaż może powinnam się cieszyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz