piątek, 11 listopada 2011

09.02.2007

I co ja mam zrobić: jak po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, tak u mnie po dołku przychodzi górka, a czasem nawet duuuuuża górka. Dzisiaj mam taką duuużą górkę i wyczynów na koncie kilka: zbyt dużo jak na jeden dzień. No i pluję sobie w brodę, że nie rozpoznałam tej górki na tyle wcześnie, aby wyczynom zapobiec. A wyczyny były takie. Najpierw rano kupiłam w Marcpolu (uppps, kryptoreklama, ale ze względu na nową kierowniczkę sklepu może być) 25 dag kiełbasy krakowskiej, 25 dag kiełbasy szynkowej i jakiś tam nabiał. Do domu dotarło wszystko oprócz szynkowej, która rozpłynęła się w powietrzu. Znikła, wsiąkła, przepadła bez wieści. Poza tym zapomniałam na śmierć (i to jakiś tydzień temu), że na dziś powinnam zrobić ok 40 stron korekty. Wcisnęłam zleceniodawcy bajer, że do soboty wieczór nie ma mnie w domu..... Ot, co. Poza tym zapomniałam jeszcze zamrozić mięso i tak sobie pół kilo mielonego indyczego leżało w lodówce i leżałoby tak dalej gdyby nie fakt, że po pierwsze nie byłam go w stanie zlokalizować w zamrażarce (kto, u licha, zeżarł mielone mięso??) a po wtóre zaczęłam je dosyć intensywnie wyczuwac w lodówce. Echhh, dziecko zjadło zupkę bez mięsa. Pomijając fakt, że naśmiewałam się chichocząc z Bardzo Poważnego Słuchacza w Bardzo Poważnej Firmie z czynów to wszystko. Ale myśli... Nieokiełznane, skrajnie nieprzyzwoite, niemoralne wręcz... kręgosłup wysiada (ten moralny), nie wyrabia. Poproszę o wózek inwalidzki, duchowy wózek inwalidzki, bo nie ręczę za siebie. Taka jest mania. Czekam, aż zacznę słyszeć głosy, bo żywi już mnie straszliwie irytują. I oczywiście jestem wykorzystywana, niedoceniana, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie potrzebuje i należy im się za to wyrok śmierci. Tzw. durna górka. Najgorszy typ. Obawiam się dosyć poważnie, że jutro idąc do służby z rana nawtykam ludziom, albo jakieś głupoty będę im gadać. I tak już mi się język plącze, a populacja irytuje na maxa. Super stan do głoszenia. Nie dam rady. I sumienie mówi dzień dobry: nie głosisz, czyli nie świadczysz. Nie świadczysz, więc nie jesteś świadkiem. Więc psu na budę taka wiara... Ale przecież jestem chora - broni się mała K. Sumienie na to: Nie łżyj, podła. To jest wykręt i sama wiesz o tym najlepiej. Po takim radosnym obwieszczeniu sumienie milknie pozostawiając mnie w obrzydliwej wręcz kondycji psychicznej. Uwielbiam manię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz