piątek, 11 listopada 2011

30.08.2007

Przeprowadziliśmy się na wieś.
Czyste powietrze, podwórko, grill na żądanie i inne takie...
W związku z przeprowadzką wynikła kwestia zerówki dla N. Jestem człowiekiem zapobiegliwym i zawczasu wykonałam telefon do lokalnej szkoły z zapytaniem o nasze perspektywy (Duża jest rocznikowo młodsza). Dostałam zapewnienie, że no problem.
Wobec tego uzbrojona w uśmiech udałam się sama do owej szkoły dn. 16.08 i wysłuchałam od wicedyrekcji, że przeprasza, ale nie, bo miejsca brak, bo kilku pięciolatkom odmówili więc czemu Natalia ma być wyjątkiem, że nie mają gwarancji, że do 1 klasy też pójdzie rok wcześniej, że mają fajne przedszkole z grupą pięciolatków, że w przyszłym roku zerówka będzie mniej liczna i bla bla bla... w każdym razie NIE.
Na moje argumenty, że ona de facto do zerówki już JEST zapisana tyle że ja chcę to przenieść lokalizacyjnie odpowiedziała, że wobec tego mamy się uzbroić w kwit od psychologa i wtedy w drodze wieeeeeelkiego wyjątku Duża będzie przyjęta.
I wtedy się zaczęło.
Telefon do poradni "naszej" (jeśli w ogóle którakolwiek jest nasza): Zapraszamy w październiku, spróbujcie na miejscu w T.
Telefon do poradni w T.: proszę przyjść, pogadamy. Idę: Proszę przywieźć opinię z przedszkola i inne dokumenty nt dziecka. Przywożę (bo przedszkole stanęło na uszach i napisało cenzurkę w dwa dni). Idziemy z Dużą na rozmowę z Panią Dyrektor. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:
"Rozumiem, że wie Pani już o naszej prośbie. Przywiozłam dzisiaj potrzebne dokumenty, m.in. opinię z przedszkola, zaświadczenia ze szpitala z kopią konsultacji psychologicznej i diagnozę SI którą robiliśmy w ramach własnych pomysłów"
Pani: (przegląda) I gdzie Państwo chodziliście na terapię z dzieckiem?
"Nie chodziliśmy na terapię. W Warszawie dostanie się na bezpłatną terapie SI graniczy z cudem"
"Jak to nie chodziliście: to dziecko trzeba rehabilitować!!!"
"Był pomysł, że N. będzie od września w ramach uprzejmości dyrektor innego przedszkola dołączona do SI w Śródmieściu w innej placówce, ale przeprowadziliśmy się co widać na załączonym obrazku"
"To trzeba było prywatnie chodzić!!!!"
"Ale mnie na to nie stać proszę pani"
Pani (krzycząc coraz głośniej i rozrzucając papiery): "To dziecko się do Zagórza tylko nadaje proszę pani, albo w najlepszym wypadku do przedszkola integracyjnego, a pani o jakimś przyspieszaniu tu mówi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Duża (tężejąc na twarzy lekko): "Proszę pani, ale ja będę chodzić wcześniej do zerówki, pani wie?"
Pani (do Dużej, wrzeszcząc): "Nie będziesz chodzić, jeśli nie dam ci zaświadczenia. A ja ci nie dam zaświadczenia i wtedy nigdzie nie pójdziesz, nawet do przedszkola"
Duża (z niezmąconym spokojem): "Niech Pani sobie mówi, ja i tak pójdę do zerówki w tym roku"

Tytułem wyjaśnienia: psychiatra Dużej pracuje w MCNiR w Zagórzu, więc Duża świetnie wie, co to jest Zagórze i jakiego typu ośrodek tam się mieści. Zatem tego samego dnia wieczorem...

Duża: "Ja się do niczego nie nadaję. Ja jestem głupia i nikt mnie nie lubi. Z niczym sobie nie radzę. Nawet ze sobą sobie nie radzę. Ja się rzeczywiście do tego Zagórza nadaję tylko. I w przedszkolu mnie nie zechcą. Tylko w Zagórzu."

Następnego dnia Duża wpada na genialny pomysł: napisze list do Pani Dyrektor. Napisała. Zaniosłyśmy razem. Pani dyrektor powtórzyła swoje nieugięte stanowisko, sam list kwitując tekstem "A kilka literek to każdy potrafi odwzorować".

Kolejne parę dni upływają pod znakiem psychologów wszelkiej maści: dzięki uprzejmości paru ludeczków osiągamy diagnozę u psychologa z poradni na Świętokrzyskiej (pani na starcie powiedziała: Proszę nie oczekiwać cudów, pani wie że jestem przeciwna wcześniejszej zerówce), umówienie na wizytę w 3 innych miejscach: u naszej ulubionej p. U. w IMiD (życzliwa N. zawsze i wszędzie; jutro robimy Wechslera dla dzieci), u A K-K (znajoma z forum) w centrum dla dzieci zdolnych i jeszcze jednej pani z nieznanego bliżej ośrodka. Jedna z opinii będzie na jutro, kolejna pojutrze i pojutrze lecimy się zapisać.
I na 90% wiemy że przyjęcie będzie in plus. A skąd wiemy?
Otóż pofatygowałam się do szkoły po raz kolejny coby spytać czy ów kwit musi być z PPP czy może być np z IMiD. Przyjęcie jakże odmienne. O, pani K... To Pani jest mamą tej zdolnej dziewczynki co taki piękny list napisała do pani dyrektor. Pani dyrektor wszystkim pokazywała ten list... A ktoś inny: To pani córka będzie do nas do zerówki chodzić w tym roku.
Aha, to skoro już mówią "będzie chodzić", to mamy z Dużą podstawę do nadziei, że jutrzejsze ganianki psychologiczne będą jedynie formalnością i oryginalną rozrywką intelektualną.
Duża się cieszy, od razu w nią życie wstąpiło, nie jęczy że niesprawiedliwe, że tak się dzieci nie traktuje itp. I mnie jakby żołądek mniej boli :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz