piątek, 11 listopada 2011

1.02.2007 Mieszanka wybuchowa

Jak zapewne dało się zauważyć, jestem obrzydliwie konkretna i do bólu praktyczna. W związku z powyższym preferuję takie nastroje, które są jakkolwiek 'doprecyzowane' w zabarwieniu emocjonalnym: albo mocno in plus, albo mocno in minus. Szybka zmiana faz niestety do nich nie należy, ani też epizody mieszane, stąd męczę się okrutnie gdy mój umysł funkcjonuje wbrew własnym założeniom. A dzisiaj jest taki właśnie dzień. Ani to dół jak wczoraj, ani jakaś specjalna górka. Takie "niewiadomoco". Zresztą moje manie zawsze były typu 'ni to pies ni wydra', bo za dużo myślę, zbyt realnie myślę i zbyt obiektywna jestem mimo wszystko jednak... I tak sobie dywaguję w dniu dzisiejszym, że to musi być naprawdę fajny stan, mieć taką manię z prawdziwego zdarzenia. Czuć się kimś naprawdę wyjątkowym, takim VIPem. Nie ma rzeczy niemożliwych, nie istnieją ograniczenia.... niesamowite. A cóż ja? Ja w największym nawet zakręceniu wiem, że oto jestem człowiekiem, pyłem marnym, moje pomysły są zupełnie do kitu i nie do zrealizowania, a to, co mi się wydaje, to tylko złudzenia. Fajna mania, nie ma co... Tylko pamięć szwankuje, zajawki są, no i raz większy przekręt strzeliłam.... nie chce mi się o tym mówić...

A zatem dzisiaj jest taki kompocik: lekkie podwyższenie nastroju plus dołki momentami... Wracają jakieś fajne pomysły na życie (naprawdę muszę je kiedyś spisać) i optymizm, aczkolwiek momentami czuję się jak flak, wypruta z wszelkich emocji, taki misiek bez wkładu... sama skóra... ale karawana idzie dalej, a mnie nikt nie pyta, czy mam ochotę się zatrzymać, więc jak ten wielbłąd niosę swoje dwa garby - dwa bieguny i obładowana zmartwieniami, zakurzona szarością codzienności wlokę wszystkie posiadane kończyny przed siebie, chcąc dotrzymać tempa życiu.

Miłego popołudnia wszystkim życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz