piątek, 11 listopada 2011

3.03.2007

Znowu opcja pt jeszcze pięć minut... lit 0.35 i zwiększony o pół tabletki na wieczór. Padający komputer i drukarka nie współpracująca z lapkiem niemalże uniemożliwiły wydrukowanie kopert i listów... finalnie się udało, ale dla osłody zainteresowały się mną organy skarbowe.... co ja zrobię? co ja zrobię???? Dół...


Po pierwsze primo :)) dziękuję za troskę - wszystkim, którzy napisali. A napisali sporo. Pozwolę sobie zacytować kilka tekstów dla przykładu:

"L. , to ja. Dzieciaczki Cię potrzebują. To minie. Idź do G.,może on Ci pomoże. Pomogłaś mi kiedyś dobrym słowem... Proszę nie daj się . Jesteś mi bliska...nie umiem nic innego napisać w takiej chwili.Dla dzieci jesteś mamusią , najukochańszą na świecie...proszę.."

Na czacie czerwcowym posypało się wsparcie wirtualne, a na forum pojawiło kilka postów. m.in. wątek pt "L. żyjesz?!":

"Ostatnimi wpisami z bloga i milczeniem zaniepokojona pytam."
" Podtrzymuję, gdzie L.???Tęsknimy!!!"
"l., wlasnie bylam na twoim blogu i przeczytalam to na czerwono co wypisalas.... kobieto-masz 2 male istotki i pewnie cudownego meza!!! nie wiem co sie aktualne dreczy ale ciesz sie zyciem! wiosna idzie, kobieto-bedzie lepiej zobaczysz! przesylam dawke pozytywnej energi i mocno sciskam!!!"
"Wiosna idzie i ciesz sie życiem bo masz Kochana czym.Dni są dłuższe i więcej światła dociera do mózgu to powinnaś z pewnościa poczuc sie o niebo lepiej. K.,jesteś nam tu potrzebna !"

To forum czerwcowe, a na forum ChADerskim też Przyjaciele pamiętali...

Wszystkim zacytowanym i niezacytowanym za wsparcie w trudnych chwilach dziękuję. Jednocześnie donoszę, że jest mi lepiej. Tzn. skarbówka przeraża, ale jakoś tak... na wesoło :)) Najwyżej wyjadę do UK, zresztą wczoraj wysłałam jedną aplikację...

A poza tym w ramach prezentu rocznicowego pojechałam sobie na zakupy ciuchowe i wróciłam z pełnymi torbami różnych różności z których szalenie się cieszę... Jakże to podnosi nastrój... Kawałek szmaty  i już się babie oczy śmieją :)

Z nieco bardziej filozoficznych kwestii zastanawiałam się skąd się biorą owe osławione motylki w brzuchu i ogólnie pojęty romantyzm między ludźmi. My nie jesteśmy romantyczni. Agi jest przewidywalny - na 100% wiem jakie będzie następne zdanie które do mnie wypowie w rozmowie... to nudzi wręcz czasem. I skądże mam wziąć owe motylki, jeśli ten facet nie jest nawet odrobinę tajemniczy czy zaskakujący?? Wietrzę coś  w najbliższej przyszłości - manię albo kryzys, zresztą na jedno wychodzi, bo mania zazwyczaj oznacza kryzys. Przypominam sobie z nostalgią poGGaduchy z pewnym ludziem poznanym w sieci, wtedy motylki szalały na całego. To było dwa lata temu... w manii....tuż po patafianie. Zresztą przy patafianie motylki też były. Czy nie można mieć i ciuciu i papu, tj. i super wrażeń, i b. kochanego faceta u boku?? Supełki mam na mózgu, mam nadzieję, że mi je G. w piątek rozwiąże, bo się z nią na wizytę umówiłam na piątek wieczorem właśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz