niedziela, 13 listopada 2011

Bajka cz. 3


Pewnego razu dziewczynka uświadomiła sobie, że w tym domu ktoś kiedyś mieszkał. Mieszkał, ale już go nie ma. Poczuła ból, a jednocześnie ulgę – że mogła go w końcu z siebie wypuścić. Czuła, że ten lokator miał związek z zagubionym kluczem. Podzieliła się tym z Przewodnikiem. Gdy płakała opowiadając o balach, jakie niegdyś urządzała w domu z jego poprzednim lokatorem, o wspólnych miłych chwilach, miała wrażenie, że w oczach Przewodnika również szkliły się łzy. Stali razem, w ciemnym lesie i właściwie nic nie było ważne w tym momencie. Gdzieś tam był dom, ale nie on się liczył. Gdzieś były okulary – nieistotne na ten moment. Gdzieś wreszcie był poszukiwany przez nich klucz, ale nie on był tu najważniejszy. Dziewczynka zaczęła czuć od tamtej chwili, że pustkę po poprzednim lokatorze wypełnia coraz bardziej Przewodnik. Szli zatem przez las już nie jako dwie obce osoby, ale jako dwoje dobrych znajomych. Wpadali na podobne pomysły, mieli to samo poczucie humoru... łatwiej się dzięki temu wędrowało i kontynuowało poszukiwania. Przewodnik pełnił swoją rolę dość solidnie – narzucał szybkie tempo marszu, rozświetlał las dokoła, by dziewczynka mogła sama wybrać najbardziej interesującą ze ścieżek. Gdy słabła – był przy niej. Gdy się ociągała – przywoływał do porządku. Miała przez cały czas poczucie, że jest w dobrych rękach.

W którymś momencie dziewczynka nieśmiało doszła do wniosku, że właściwie to... chyba nie do końca rozumie, jakich okularów mieliby szukać, skoro w tym lesie czuje i porusza się dość sprawnie i chyba nie da się po prostu zobaczyć więcej. Szła zatem dalej pokrzepiona tą myślą, aż w którymś momencie tuż przed jej oczami wykwitła wielka, obrzydliwa, czarna pajęczyna a na niej tłusty odrażający pająk. Dziewczynka odruchowo dotknęła dłonią twarzy i poczuła, że na nosie ma... okulary! Tak, to były złote okulary! Nie wiedziała jak i kiedy się znalazły na jej twarzy, była bowiem niezwykle zaabsorbowana wspólną wędrówką i rozmową z Przewodnikiem. W okularach rzeczywiście las nie był aż tak groźny. Był widoczny.


/c.d.n./

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz