piątek, 11 listopada 2011

11.01.2007

Doszłam dziś do wniosku, pod wpływem lektury artykułu pewnego znanego profesora - psychiatry poświęconego mojej chorobie, że cierpię na manię wielkościową. Artykuł skądinąd niezwykle interesujący i inspirujący, szczerze oddający istotę problemu, nie myślałam, ze ktoś aż tak głęboko wniknął we wnętrze podobnych mi pokrzywieńców. Ale przejdźmy do meritum (ach, jakże podoba mi się to słowo). 

Otóż ów profesor w artykule wspominał o przypadku chirurga chorego na ChAD, któremu się wielkościowo uroiło że jest najlepszym specjalistą w Europie. I kiedy to przeczytałam, zatkało mnie (jeśli cokolwiek przy mojej maniakalnej talkativeness jest mnie w stanie zatkać). Bo doszło do mnie w całej rozciągłości, iż wobec tego wcale nie jestem jednym z najlepszych tłumaczy w kraju (a takie przekonanie od kilku lat żywiłam), tylko to kolejny figiel spłatany przez moją głowę. A skoro nie jestem jednym z najlepszych tłumaczy w kraju, to zgodnie z zasadą podaną przez Welcha w książce Winning, nie ma sensu moja egzystencja na tym rynku usług. No i pytanie - może chłopaki z agencji tłumaczeń mieli rację, czepiając się jakości??? Odpowiedź: po dzień dzisiejszy uważam, że nie miałam sobie nic do zarzucenia. Oprócz konfliktowej osobowości, przez którą zapewne cała akcja wynikła. Bo przecież było sporo innych klientów - całkiem zadowolonych z usług, a dostawali dokładnie to samo.

A. - rozmawialiśmy o tej manii wielkościowej dłużej - zauważył dziś pewną naszą znajomą, też notabene z podobnym problemem, jak bez skrupułów ma oko na tego czy owego. Opowiadaliśmy sobie o tym, jak istotnie zachowują się... potrafią się zachować pacjenci w manii. I doszliśmy oboje do wniosku, że ja istotnie trzymam pion. W wielu kwestiach. Bo często jest tak, że może się walić i palić, że mogę czuć się jak sobie chcę, ale nie ma bata, żeby na tym ucierpiała rodzina czy praca w solidniejszy jakiś sposób, przekraczający standardy dla zdrowych śmiertelników. No cóż, to jednak w jakiś sposób jestem niezwykła... Może i jesteś - skonkludował A. - spytaj G. G.?? - hm... pomyślmy, w zasadzie powtarza mi dość regularnie jaka to jestem "etcetera", szczególna itepe, aczkolwiek.... może po prostu sprawdza, jak mocno, za pomocą słów, jest w stanie wepchnąć mnie w manię wielkościową?? Kurczę, z całą pewnością tak - biorę udział w jakimś psychodelicznym eksperymencie medycznym, rezultaty którego są bliżej nieokreślone. W takim razie nastrój z dnia dzisiejszego to już z całą pewnością stan maniakalny, gdyż charakteryzuje się on m.in. poczuciem bycia wykorzystywanym przez otoczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz