czwartek, 17 listopada 2011

No właśnie...

O czym to ja miałam...? Ach, już wiem. O terapii. Taki mały update będzie.
Właściwie ciężko jest zamknąć dwa lata pracy i dwa lata ważnej relacji w kilku słowach.
Jeśli chodzi o terapię, to w ogóle chyba trochę masakrą i trochę świętokradztwem jest próba opowiedzenia "co mi to daje"... bo tak w dwóch zdaniach, to się nie da podsumować. To tak jakby chcieć czyjeś życie zawrzeć w kilku słowach. Wyjdzie coś subiektywnego, jakaś "łatka" i skrzywiony obraz. A nie o to mi chodzi...

Może w takim razie próba streszczenia jakichś fragmentów poszczególnych sesji? To może mieć sens...
Ostatnio było o pracy (rozstaję się ze współpracownikiem po ponad 5 latach), potem o stażyście, którego będę szkolić od przyszłego roku... zeszliśmy na temat mojego traktowania tych ludzi - jak te relacje wyglądają z mojej strony, jak to może wyglądać z ich strony, co ważne - w obu przypadkach są to mężczyźni.
A potem ja zaczęłam mówić o blogu i swoich spostrzeżeniach, że rzeczy ważne dla mnie w roku 2004 są ważne nadal - a dylematy jakie miałam ówcześnie, również obecnie nie straciły na aktualności. I o cyklicznym "zakochiwaniu się". Standardowo ktoś się pojawia, jest zachwyt, są motylki i wioooosnaaaa ;) Wyszło mi w trakcie mówienia, że to w zasadzie nie chodzi o ktosia, bo ktosie bywają "odgrzewane", tzn. mam w tej mojej galerii figur woskowych, czy też raczej galerii romansów nierozpoczętych i niedokończonych różne okazy i zależnie od tego, który mi pasuje do butów, paznokci, sukienki czy sytuacji, w momencie gdy ta fala tęsknoty za "wzlotami i odlotami" (by X.) się pojawi, odgrzać konkretne mięsko. Mięsko generuje motylki i luzik... Natomiast kontrolę nad całokształtem mieć muszę, coby się mięsko za mocno nie podjarało ("Atmosfera metafory gęstnieje, jestem wstrząśnięty" - by X.) i żeby wszystko zostało w bezpiecznych (?) ramach na płaszczyźnie leksykalnej. Bo rozmawiamy - tylko i aż. Jest flirt, jest dwuznaczność, jest kontakt słowny pobudzający ciało, umysł i emocje. Używam ludzi, nadużywam ludzi... manipuluję, wykorzystuję do zaspokajania własnych potrzeb, pozostających de facto bez związku z ich osobami. Just wonder why...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz