piątek, 11 listopada 2011

8.01.2007

Obciachu mi dzisiaj udzielono za publikowanie dialogów z gg bez zgody i wiedzy rozmówcy. Kajam się w skrusze, więcej nie będę. Tamten jednak dialog był naprawdę niesłychanie istotny dla oddania mojego stanu emocjonalnego i jako owa duchowa bulimiczka, nie mogłam powstrzymać się od emocjonalnych wymiotów. Ot, i za rzyganie mi się oberwało.

Co do wojen małżeńskich; ktoś tu podpierając się piśmiennictwem własności Agory sugerował zakłamanie - nie, to nie tak. Ja po prostu widzę pewne rzeczy niezależnie od ich rzeczywistego odcienia jako czarne lub białe według nastroju w którym aktualnie jestem. Więc to co szare raz bywa białym a raz czarnym - przykład z dzisiaj: Szukam dziecku spodni pod kombinezon na spacer (konkretnego modelu), nie mogę znaleźć, małż się pali do wyjścia, bo lądowania na 15stce, dziecko na wpół odziane, a spodni jak nie było tak nie ma. Więc usłyszałam: "Zostaw to, jak baba sobie coś we łbie ułoży to potem się jej nie wybije..." Ja na to "Aha, to mam łeb. Proszę, nie obrażaj mnie" On "Dlaczego ty się zawsze czepiasz" Ja "Proszę, nie uogólniaj. Czuję się niesprawiedliwie traktowana" On "Ale tak każdy mówi, a ty się po prostu czepiasz" Ja (kończąc ubieranie Tkaniny w inne spodnie) "Nieprawda, jest mi źle kiedy tak o mnie mówisz i mnie obrażasz" A chwilę potem do Tkaniny "Daj łebek, założymy czapkę" i się roześmiałam "Wiesz co? Z tym łbem czy łebkiem to w sumie racja, że się tego używa, ale ton mi nie podpasił" On "Przepraszam, źle to powiedziałem".

Aha, coś jeszcze. Małż się od jutra zatrudnia u znajomego w warsztacie stolarskim, na godziny, czas pracy elastyczny... Nie kryję radości. Pobędę sobie troszkę kurą domową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz