Dobra, niech będzie
przyznaję się, przyznaję do wszystkiego:
- do nazwania małża 'co'
- do bycia potwornym egoistą, egocentrykiem, egofilem (ale mi się termin stworzył paranaukowy)
- do zaczynania każdego zdania od 'ja'
- do wchodzenia w rywalizację z każdym, zawsze i wszędzie
- do bycia parszywym leniem, który nieumiejętnie przykrywa swoje niechciejstwo płaszczykiem choroby psychicznej
- do nieudacznictwa życiowego
- do megalomanii
- do braku jakichkolwiek uzdolnień (w szczególności tych, które mogłyby mi się w życiu przydać)
P.S. Do rozpieprzenia WTC we wrześniu 2001 się nie przyznaję. Byłam wtedy w 14 tygodniu ciąży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz