piątek, 11 listopada 2011

29.12.2006

Chcę umrzeć. Nie mogę umrzeć. Dlaczego tu taka cisza? Uszy mnie bolą...Bez sensu. Boli, niech ktoś wyłączy ciszę. „Statek, piła,tango/ czarna bandera..” - dlaczego ja to słyszę?? Nie, nie słyszę to tylko w mojej głowie, razem z upiornym kalejdoskopem obrazów. Och, niech je ktoś zatrzyma. Niech ktoś zatrzyma tę upiorną machinę rezydującą w mojej głowie. Toruń nocą...strach...jacyś ludzie... teatr Baj Pomorski... a facet okazał się gejem...jakieś urywki idiotycznych wspomnień, rzeczy, których się boję i wstydzę. boże, Boże, BoŻe, BOŻE – DOŚĆ !!!Pomóż!!! Eeetam, pomóż? - Z czym tę rękę wystawiasz? Co masz do zaofiarowania. Nie masz NIC. Nawet pokory nie masz. Degeneraci muszą odejść.

Myślę... co to ja kiedyś pisałam? Ach tak, o Gombrowiczu, teatrze i maskach, prawda? To dołożę jeszcze jedną maleńką cegiełkę do Umiłowania Mądrości. Proszę bardzo. Teoria stworzona na mój własny użytek, nie sprawdzona na nikim, nie mam ochoty jej testować. Nazywa się teorią wielowarstwowości. Otóż, wg niej człowiek (tzn ja) posiada 3 zasadnicze warstwy istnienia. Warstwa 1) myśli które przychodzą mi do głowy 2) filtr który je przesiewa i prostuje ewentualnie, lub zmienia na całkiem inne 3) efekt działań warstw 1 i 2 widoczny na zewnątrz (tzw performance). Kiedy jest najgorzej?? Kiedy wszystkie 3 warstwy pracują na maxobrotach i ciężko rozeznać które myśli pochodzą z jakiego źródła.

Chcę umrzeć. Dlaczego chcę umrzeć? Umiera się łatwo, żyje się trudno. Nie myśleć jest łatwiej niż myśleć. Poddać się jest łatwiej niż walczyć. Pomyślałam sobie, że możeby tak doczekać do rana, zadzwonię do G. i on mi pomoże. Już w myślach słyszałam tę rozmowę. A w opcji 2 w myślach pisałam list pożegnalny (chyba wypada). W tym momencie zdałam sobie sprawę, że ja w swej szalonej głowie ciągle nakręcam jakies idiotyczne scenariusze, ciągle uprawiam jakąś psychodeliczną twórczość, to jest szalenie toksyczne i nie chcę tego. Jestem zatem Naczelnym Degeneratem Rzeczypospolitej Którejśtam. Degeneratów należy zlikwidować. Zgodnie z zasadą, że przykład idzie z góry (megalomania – typowe dla stanu maniakalnego, stan maniakalny jest najgroźniejszy jeśli chodzi o występowanie prób suicydalnych), powinnam zlikwidować się jako pierwsza.

Wstaję. Idę w stronę szafki z lekami. Usiłuję sobie przypomnieć, gdzie leżą 3 opakowania Zolafrenu. Zabiją mnie jak nic, skoro po połowie tabletki śpię 24 godziny. Warstwa nr 2 mówi „idziemy do A., budzimy A. i mówimy mu jak jest”. Warstwa nr 1 mówi „po cichutku bierzemy Zolafren, popijamy mleczkiem z miodem i kładziemy się obok dzidzi”. Łzy mi lecą. Skręcam do pokoju, z hukiem włączam światło: „A. ....nie zabij mnie, że cię budzę... mam myśli samobójcze...” Wstał, podał mi lekarstwo na sen, przyniósł komputer (pisząc widzę swoje myśli i łatwiej nimi kierować), śpi obok, ale czujnie, próbowałam się ruszyć... tak testowo... wybudził się.

Będę żyła. Przynajmniej jeszcze troszeczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz