piątek, 11 listopada 2011

28.01.2007

To nie ma sensu. Chcę umrzeć. Moja egzystencja nie przynosi nikomu pożytku, więc umrę. Uwolnię świat od siebie i już. A. mówi, że to już szczyt samolubstwa, ale skoro on nawet za takie myśli jest na mnie wściekły, jaki sens ma dalsze razem bytowanie???

I co chwila, walcząc z myślami, daję sobie następny termin, coś w stylu "poczekaj jeszcze 5 minut...". Czekam kolejne 5... i nic się nie zmienia. Daję sobie jeszcze 5... zobaczymy co będzie.

A. wrócił. Jestem pilnowana.

Nie umiem tłumaczyć. Było kilka ofert, na kilka odpowiedziałam, na kilka nie (bo uznałam że nie dam rady). Skoro nie potrafię, to jaki sens mojego życia???

Nic już nie wiem..... A leki w szafce kuszą....



Doszłam do wniosku,  że jak na mnie jedną to 'przyjemności' w życiu za wiele. Ja brużdżę ludziom w życiu, oni - słusznie zresztą - mają mnie dosyć. Nie ma dla mnie tu miejsca, więc należy odejść. Małż na spacerze, więc możliwości techniczne są... Boję się i chcę tego na przemian. N. w domu: czy chcę jej fundować taki widoczek??? T. się może obudzić.... sama nie wiem. A co jeśli mnie odratują?? Boże, ja po prostu
NIE CHCĘ ŻYĆ

Zresztą, czy są jakieś powody, żebym dalej tu była....?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz