piątek, 11 listopada 2011

07.06.2007

Już był w ogródku, już witał się z gąską... znaczy: już mi się wydawało, że jestem cokolwiek stabilniejsza, już nie miałam przez kilka dni o czym pisać (to może akurat mniej atrakcyjny objaw...) aż tu nagle wróciły znajome stany i czuję jak nastrój koncertowo leci w dół. Może to wina zmiany pogody?? Może to wina chwilowo złapanego napędu fundacyjnego?? Może, ale też niewątpliwie szukanie winnych dookoła a nie w chorobie samej sobie jest jednym z wyróżników osób z problemami psychicznymi jakimiś tam (średnio uważnie, ale jednak, przeczytałam ostatnio podręcznik psychiatrii dla studentów medycyny). Dobrze jednak, ze nie jest ze mną tak jak z resztą rodzinki. Babcia aktualnie w psychiatryku (mania starcza), mamusia jak to mamusia: pojechała ją odwiedzić i siedziały sobie konwersując o tym, jak to ich złe dzieci chcą je otruć. Ech, a mamusia była tak blisko.... Nie mogli ją zatrzymać tamże i troszkę postawić na nogi??? Potem nastąpiło najlepsze. Babcia jako dobrze poinformowana udzieliła mamusi informacji, ze oto jej jedyna córka (czyli ja) przyjeżdża za parę dni w odwiedziny. A mamusia na to: "Ale mamo, po co??!!" I jeszcze była uprzejma się treścią owej konwersacji pochwalić, gdy przyjechałam, hehe. To może faktycznie moje afekty jeszcze nie są takie groźne i złe....

Na koniec prośba do wszystkich dwubiegunowych i mających w rodzinie dwubiegunowych oraz innych ludeczków jakkolwiek związanych z tematem. Jeśli macie jakieś pomysły nt fundacji bipolarnej, napiszcie do mnie. Spróbuję zmieszać te idee w jedną papkę, którą karmiłoby się pół kraju jeśli nie więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz